Prowadząc działania w mediach społecznościowych musimy zdawać sobie sprawę z tego, że wciąż konkurujemy. Owa konkurencja przybiera różne formy i czasem możemy nie być jej świadomi, choć jej skutki często obserwujemy w postaci np. większego lub mniejszego zasięgu.
Zastanawiałeś się może, dlaczego:
- gdy wstawiasz posty o godzinie X, otrzymujesz lepsze zasięgi niż o godzinie Y?
- gdy wstawiasz posty w dniu tygodnia X, masz większe zasięgi niż w dniu tygodnia Y?
- gdy uruchamiasz dwie kampanie reklamowe jednocześnie do tych samych odbiorców, ich koszty są relatywnie wysokie?
- koszty kampanii reklamowych tajemniczo się zmieniają – czasem na korzyść, a czasem na niekorzyść?
Konkurowanie zaczyna się już od momentu wstawienia postu…
Czynników, które wpływają na powyższe parametry jest bardzo wiele. Niewątpliwie jednak jednym z tych najważniejszych jest właśnie konkurowanie. Zaczyna się ono już od momentu wstawienia pierwszego postu. Post ten konkuruje na tablicach (tj. w news feedzie) naszych odbiorców z treściami https://schule-weiler.de/letter-v/index.html , które wrzucają ich znajomi, a także z contentem, które publikują inne strony (w tym również tymi, należącymi do firm, które produkują konkurencyjne produkty). Jak bardzo musi być on interesujący dla odbiorcy, by zwrócił on na siebie jego uwagę wśród innych treści, które otrzymuje od naszej konkurencji? Otóż bardzo!
Grunt to obserwacja konkurencji…
W kontekście mediów społecznościowych konkurencją będą zawsze strony (zarówno firm, jak i innych użytkowników), których grupa odbiorców (fanów, obserwatorów), w jakimś stopniu pokrywa się z naszą grupą odbiorców (im większy stopień pokrycia, tym większą mamy konkurencję). Oczywiście, nasi konkurenci rynkowi (tj. firmy, które oferują podobne produkty), będą mieć dość zbliżoną grupę docelową do naszej. Czy obserwowałeś, kiedy Twoi konkurenci wrzucają swoje posty? W jakich godzinach? Dniach tygodnia? Jeśli tak, to dobrze, bo już wiesz, kiedy Ty tego nie powinieneś robić, by uniknąć konkurencji bezpośredniej („walki na posty”). Może nie gwarantujesz sobie wtedy większego zasięgu, ale zwiększasz na niego swoje szanse.
A gdyby tak mieć utopijną grupę odbiorców….
Oczywiście podstawą zwiększania zasięgu i zaangażowania jest zawsze content (jego atrakcyjność). Dobrze jednak wiemy, iż nasze posty docierają zwykle tylko do ułamka naszych odbiorców. Kiedy ten ułamek się zwiększa? Prawdopodobnie wtedy, gdy mamy mniejszą konkurencję w postaci innych stron, czy użytkowników prywatnych. Innymi słowy, nasz zasięg będzie większy, gdy do naszej grupy odbiorców treści kieruje możliwie najmniejsza grupa innych użytkowników prywatnych i stron. Utopijna grupa odbiorców to taka, która nie obserwuje swoich znajomych i innych stron poza naszą. Czy – oczywiście czysto teoretycznie – gdybyśmy mieli taką grupę odbiorców, nasze posty miałyby zasięg 100%? Bardzo możliwe. Niemożliwe w praktyce jest jednak pozyskanie takiej grupy 😉 Z tych teoretycznych rozważań płynie jednak jeden ważny wniosek, który zresztą często można zasłyszeć od praktyków: grunt to dobrze dobrana grupa odbiorców. Jeśli grupa odbiorców jest odpowiednio dobrana do naszych celów, to nie tylko spotka się ona z właściwym dla siebie contentem, ale też będziemy mieli mniejszą konkurencję konkretnie do tej grupy odbiorców. Nie chodzi zatem o zbieranie jak największej ilości obserwatorów/fanów, to nie może być naszym celem, jeśli nasza działalność w social media ma mieć sens. Celem powinno być zbieranie obserwatorów/fanów, którzy będą stanowić naszą grupę docelową. Wtedy nie tylko zwiększamy swoje zasięgi (mniejsza konkurencja) i zaangażowanie (treści lepiej dopasowane do odbiorców), ale też dajemy sobie gwarancje, iż treści trafiają dokładnie do osób, do których mają trafiać. Dla nas oznacza to, iż nasze wysiłki nie idą na marne i że budujemy rozpoznawalność naszej marki tam, gdzie trzeba.
Paid social nie wybacza błędów w zakresie doboru grupy docelowej…
Istotę doboru właściwej grupy docelowej najlepiej widać na przykładzie płatnych kampanii social media. Kampanie te realizowane są w systemie aukcyjnym, który nota bene sam w sobie ma charakter stricte konkurencyjny (kto da więcej?). Precyzowanie odbiorców odgrywa tu zasadniczą rolę. Jeśli w naszej grupie docelowej znajdą się osoby, które nie spełniają naszych kryteriów, wówczas ponosimy zbędne koszty: zapłaciliśmy więcej za odbiorców, których i tak raczej nie zainteresują nasze treści. Jeszcze gorzej zrobimy, gdy uruchomimy jednocześnie kampanie do tej samej grupy odbiorców. Wtedy konkurujemy cenowo sami ze sobą! Gdy wysyłamy systematycznie posty do naszych odbiorców, którzy nie są naszą grupą docelową, wtedy również ponosimy koszty. Bo czy jest sens tracić mnóstwo czasu np. na kreację postów, jeśli nie trafiają one do właściwych osób?
Przeanalizuj zatem swoją grupę odbiorców. Sprawdź już dziś, w jakim stopniu jest ona Twoją grupą docelową. Odwiedzaj w social media miejsca, w których przebywa Twoja grupa docelowa. Napij się tam z nimi kawy, herbaty, poczęstuj ciastkiem… (czyt. prowadź dialogi, doradzaj, nie reklamuj, lecz pomagaj). Niech Cię poznają lepiej. Wkrótce sami Cię znajdą.
A co zrobić z konkurencją w social media? Jest na to pewien sposób zaczerpnięty z teorii gier. Ale o tym w następnym odcinku 😉